Najgroźniejsze są nieprzemyślane i krótkowzroczne działania człowieka nastawione głównie na natychmiastowy zysk. Najbardziej drastycznym przykładem jest inwazja roztocza Varroa destructor, który od lat 50-tych ubiegłego wieku stanowi największe zagrożenie dla pszczelarstwa na świecie. Pasożyt ten odżywia się hemolimfą pszczół – dorosłych i larw. W Polsce pasożyt ten został odkryty na przełomie lat ’70 i ’90 ubiegłego wieku. Roztocza te początkowo pasożytowały na pszczole wschodniej (Apis cerana) nie powodując większych strat. Ten gatunek pszczoły zdążył bowiem wykształcić system obronny w postaci mechanizmów ograniczających rozwój pasożyta.
Naturalne obszary bytowania pszczoły wschodniej i miodnej nigdy wcześniej nie stykały się ze sobą. Jednak kiedy na tereny zamieszkane przez pszczołę wschodnią wprowadzono miodną, w celu uzyskania większych zbiorów miodu, została ona porażona przez pasożyta. Zupełnie nie przystosowana do walki z pasożytem pszczoła miodna zaczęła ginąć. Rozpoczęła się masowa inwazja pasożyta – najpierw na kontynencie azjatyckim, później w Europie, a stąd został zawleczony przez człowieka do Ameryki. W skali światowej straty w liczbie rodzin pszczelich z tego powodu liczy się w milionach.
Inwazji tego pasożyta często towarzyszą wirusy powodujące deformację skrzydeł. Jeżeli zaś wirus zaatakuje rodzinę, nie ma ona większych szans i ginie przeciągu 4-ech lat. Jeżeli w osypie zimowym jest 200 pasożytów, to świadczy to o silnej inwazji. Tak zaatakowane rodziny nie rozwijają się prawidłowo i często trzeba je łączyć z innymi – po uprzednim przeprowadzeniu zabiegów warrozabójczych.
Pomimo zwalczania tego pasożyta Warroza jest w dalszym ciągu bardzo groźna, a jej obecność w pszczelich rodzinach powoduje:
Podobnych przykładów jest wiele, dotyczą zarówno pasożytów, jak i chorób bakteryjnych, grzybiczych, wirusowych.